czwartek, 10 października 2013

Kozy, bociany i grzyby czyli dalszy ciag alzackich smaczkow;)

 Hopla geiss!
 Raz dziennie uslyszymy w Alzacji, na pewno:)
 W wolnym tlumaczeniu "kozi skok", po francusku : allez hop!
 A po polsku: rusz sie, chodzmy, zaczynajmy!  Zaadoptowalismy te koze ;) I uzywamy :)
 I to by bylo na tyle naszej znajmosci  alzackiego, ktory jest dialektem niemieckiego
 przezywajacym swoj   renesans.
 Mamy tu gdzieniegdzie podwojne nazwy miejscowosci i ulic.Dzialaja alzackie kabarety i
 grupy teatralne. I mnie sie to podoba;)













               Co czwarty bocian jest ponoc Polakiem;) I przyjelo sie uwazac bocki, za symbol polskiej wsi.
               Tymczasem Alzacja, tez bocianami stoi;) A moglo byc inaczej, poniewaz populacja tych ptakow,
                spadla z  200 par w latach 50-tych do zaledwie 9 par, w 1974 r.
                Dzieki akcji reintrodukcji, ktora polegala min. na tworzeniu bocianich parkow,
                znowu mamy ponad 200 par, tych fascynujacych ptakow.
                Wiekszosc z nich, juz oczywiscie odleciala, ale niektore w Alzacji zimuja.

                                                      Jak ten zawodnik;)


                                               I lasy grzybne tez tu mamy:



  A na koniec zapraszam na maly poczestunek, to tradycyjna alzacka babka drozdzowa czyli kougelhopf;)
                                                                     Smacznego!


26 komentarzy:

  1. Babek powinnam unikac z powodow oczywistych :) Za to te grzyby ... teskno mi za jakims prawdziwym grzybobraniem... mam suszarke i nie mam co do niej wlozyc :))
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moj maz ubolewa bo nie mamy suszarki;) Nika, te oczywiste powody, to gdzies pozostaw, przed przyjazdem do Alzacji;)

      Usuń
  2. Jakie wspaniałe zbiory!!!! Ale babeczka!!! Mniam!!!! Tak na mnie podziałała, że w weekend jakiegoś drożdżaka muszę upiec, a co!
    Serdecznie pozdrawiam :))) Lubię "wycieczki" z Tobą :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wrzuc potem zdjecie na bloga:)
      Wycieczka w Twoim towarzystwie-sama przyjemnosc:))

      Usuń
  3. Piękne grzybobranie a babeczka mniam.... Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo Polsko się u Ciebie zrobiło:)))grzybki piękne:))Pozdrawiam bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy tylu tablicach w różnych językach zgubiłabym się jak Andzia w ogródku :))) Fajnie, że bociany powróciły do Alzacji. U nas jest gniazdo po drugiej stronie drogi i wiosną zawsze wyczekujemy kiedy przylecą :) Babeczka narobiła mi smaku, więc pewnie jutro uraczę męża deserkiem. Powiem skąd pomysł na taki deserek, niech wie komu go zawdzięcza :))) Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne grzybki, mniam... A baby nie robiłam wieki. Muszę to nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beata, moj maz slynie w rodzinie z wypieku bab;) Dobrze mi, nie?Pozdrawiam cieplo;)

      Usuń
  7. Wspaniałe skarby leśne. Zapachniało grzybami aż u mnie.Mąż piecze baby, no gratulacje :) Miłego weekendu życzę :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz gdyby nie napisy w obcym języku , pomyślała bym ,że to Polska, a już bocian to typowy krajobraz na Podlasiu i Mazurach -babeczką poczęstuję się [ sama nie piekę ] więc z tym większą ochotą pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzikie temu, tak bardzo za ojczyzna nie tesknie:) Serdecznosci Dusiu:)

      Usuń
  9. Baba wygląda imponująco ! Musi naprawdę smakować.
    Uściski ślę

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoja Alzacja Kasiu, chyba coraz bardziej mi się podoba....no i ta baba, bardzo apetycznie wygląda:)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko Kochana, jesli Ci bedzie kiedys po drodze z Krakowa to chetnie Cie tu ugoszcze:)

      Usuń
  11. Super wycieczka, już nie mogę się doczekać następnej!

    OdpowiedzUsuń
  12. JA też chcę na grzyby! ale wczoraj znalazłam tylko same trujaki:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero za czwartym razem udalo sie tyle zebrac, wczesniej tez kicha, nic i muchomory;)

      Usuń
  13. Widać męża lubią baby ;)
    Kasiu, bardzo przytulnie u Ciebie, jak zawsze!

    OdpowiedzUsuń