Thessaloniki, drugie co do wielkości miasto Grecji.
Choć położone nad Morzem Egejskim, pełne bizantyjskich kościołów, nie przyciąga
wielu turystów.
Klimat tu trochę chłodniejszy, co nam akurat się spodobało, zielono bardzo i
naszym zdaniem ciekawie.
Zabytkowe świątynie obudowane blokami, wystarczy się wychylić z okna, by dotknąć
historii;)
Tzw. Biała Wieża zbudowana przez Sulejmana Wspaniałego,podczas
panowania Turków i ich Imperium Osmańskiego .
Tuż obok ciągnie się dluga nadmorska promenada.
Gdy wejdziemy w głab miasta natykamy się na wspaniała Rotundę i Łuk Galeriusza.
Budowę rotundy , zlecił cesarz Galeriusz (ok . 304 roku). Miał tam zostać pochowany.
Nigdy do tego nie doszło, gdyż zmarł na obczyźnie.
Łuk zaś był cześcią pasażu, wiodącego da pałacu, wzniesiono go na pamiątkę
zwycięstwa Galeriusza nad Persami w roku 297.
Rotunda była chrześcijańską świątynia, potem meczetem-stąd ten minaret obok.
Zrobiła na nas wielkie wrażenie swoim ogromem i cudownymi, częściowo
zachowanymi mozaikami.
Dziwi nas, że tak mało o niej się mówi i wie. Jest po prostu wspaniała!
Św. Jerzy, a pod spodem napisy po arabsku.
Łuk Galeriusza, dalej Rotunda.
Miasto niezwykłe, przechodzące z rąk do rąk, świadek upadających imperiów i religii.
Tłumne, pełne młodych ludzi.
Nie żyjące przeszłością. Ale z szacunkiem dla niej.
A na koniec osiołek, z targu, który miał kosze wypełnione mydełkami.
Z oślego mleka. Jedno nabyłam, może wreszcie będe mieć skórę, jak Kleopatra?
I tym wpisem, chciałabym zakończyć opowieść o naszej podróży do Grecji.