Ale gdy gdzieś wyjeżdżam, lubię wstać wcześnie.
Bo szkoda mi dnia.
I kawę o poranku bardzo lubię.
A najbardziej lubię -poranne światło.
Macie swoja ulubioną porę dnia?
Ósma rano w winnicach.
W ogródku.
I w mojej kuchni;)
Trochę później:)
Pięknego weekendu!:))
Uwielbiam wczesne poranki i porę tuż przed zachodem słońca:) Jakie piękne widoki na winnice:)
OdpowiedzUsuńSłonecznego i miłego weekendu:)
To milo wiedziec, ze ktos tez lubi wczesna pore dnia:) Usciski:)
UsuńCudne migawki i kuchnia ah :)) Twoja? :)
OdpowiedzUsuńJa lubię poranki słoneczne i wolne... otak :)
Moja:))
UsuńPewnie, ze sloneczne poranki- najlepsze:)
Serdecznosci:)
o rany ! ja chce tam być !
OdpowiedzUsuńCzekam z kawa:)))
UsuńBeautiful pictures of everything, the building and green vineyard, love it.
OdpowiedzUsuńBob, I.m really glad, that you are here:))
UsuńChe bei paesaggi :)
OdpowiedzUsuńLieta,
Usuńgrazie mille:)
Bisous:)
O poranku wszystko wygląda inaczej, piękniej. Lubię wstawać czasami skoro świt ciesząc się jaki długi dzień przede mną.
OdpowiedzUsuńMój weekend na Kaszubach znów będzie. Tym razem odwiedzam Węsiory i kamienne kręgi. Buziaki Kasiu i pięknego odpoczynku Ci życzę
Ooooo, tulilam tamtejsze kamienie, bo naprawde wierze w ich moc:) Pieknie tam! Niech Cie napelni dobra energia, Dorotko:)) Usciski:)
UsuńLubię pierwszą sokawkę o poranku. Jestem nocnym markiem i poranek przypada różnie:) Powiedzmy, że lubię pierwszą sokawkę.
OdpowiedzUsuńHana, ja tez. Celebruje takie chwile:)
Usuńporanki lubię,ale latem,kiedy jeszcze nie słychać nikogo oprócz ptaków.poza tym jak Hana wolę nocki:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
lena
Lena, latem-najpiekniejsze:)
UsuńToś mi zabiła ćwieka! Długo się zastanawiałam i chyba ... może... no sama nie wiem.... Dobra zdecydowałam się, letnie, ciepłe wieczory i zimowe, księżycowe i zaśnieżone noce.
OdpowiedzUsuńKuchnia fajnista, idealnie skomponowana!
Buźka! :)
Pod warunkiem, ze komarow nie ma:) U nas dzis piekny, cieply wieczor, ale chmary tego talatajstwa;)
UsuńUsciski:)
Ależ piękne zdjęcia :)))
OdpowiedzUsuńCo do pory dnia, to lubię poranki, kiedy nie muszę się spieszyć nigdzie, a ostatnio nie muszę i letnie wieczory, w pięknych okolicznościach przyrody.
Niespieszne-wlasnie takie mam na mysli:)
UsuńLubię poranki, kiedy wszyscy jeszcze śpią, ale za chwilę się obudzą. Piękne zdjęcia:) Te niebieskości w kuchni śliczne:)
OdpowiedzUsuńKalipso, gdy mialam male dzieci, to blogoslawilam poranki, kiedy spaly:))
UsuńJak nie zachwycac sie takimi pieknymi porankami ? :)
OdpowiedzUsuńBuziak :)***
Niektorzy pedza gdzies i wcale sie nie zachwycjaja...
UsuńUsciski:)
You are bringing summer in my grey morning!
OdpowiedzUsuńI love that!
Have a wonderful weekend
Elisabeth
Dear Elisabeth,
Usuńthank you:)))
Moja ulubiona pora dnia to 11.00 przed południem, kiedy siadam w ogrodzie lub w wygodnym fotelu w domu z kawą. Przede mną kolejny dzień, który czy będzie udany, twórczy i piękny, zależy tylko ode mnie :-)
OdpowiedzUsuńKochana, pieknie napsalas to, o czym myslalam, a nie potrafilam ubrac w slowa.
UsuńWitaj śpiochu ja też nim jestem, więc lubię porę popołudniową ale faktycznie kiedy nie trzeba się spieszyć nigdzie to poranek też inaczej wtedy wygląda :) Piękne widoczki i kuchenne wnętrze :)
OdpowiedzUsuńMaju:)))
UsuńBuziole:)
Ja jestem typową sową, najprzyjemniej mi się "tworzy" po ............ północy. Rano muszę jednak wstać :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia !!! U nas też słonko i ciepło, a to kocham miłością pierwszą :)
Pozdrawiam słonecznie.
Wrzesien nas przynajmniej-rozpieszcza, niech i u Ciebie lato trwa;)
UsuńPo polnocy, to ja tylko czytac potrafie;)
Usciski:)
Ósma (? wątpliwe, bom śpioch i nocny marek) rano z kawusiom z mleczkiem na tarasie z widokiem na winnice. Ósma wieczorem w winniczce z lampkom wina półwytrawnego czerwonego !
OdpowiedzUsuńEwa, no pacz, jak Ci sie udalo. Toz to nasz plan dnia;)
UsuńA poza tym przyjedz, posiedzimy razem:)
Ja chcę do tej winnicy!!! O każdej porze dnia:)) U siebie lubię tak jak Riannon, 11 przed południem:))))
OdpowiedzUsuńMika, teraz winnice najpiekniejsze. Za chwile zaczna sie przevbarwiac i to dopiero jest widok:)
UsuńPamietam, ze lubila 11, bo mielismy w szkole duza przerwe I moglam zjesc drugie sniadanie;))
Kiedy mieszkałam w leśniczówce, podczas wakacji wstawałam jak jeszcze była szarówka i leciałam do lasu witać świt. Tata się dziwił, bo podczas roku szkolnego wstawałam przed szósta wiec w wakacje mogłam pospać. A ja nie. Uwielbiałam ten las wczesnym świtem. najpierw odzywała się jeden ptak, potem drugi, trzeci... mgła nad leśną łąka, czasem sarna w tej mgle... i to słońce tak niziutko i ta rosa, jak brylanty... i ten chłód, który często dokuczał, ale nic to... warto było. Śliczną masz kuchnię. :) U nas upały wróciły:)
OdpowiedzUsuńJaskolko, moja babcia, kolka mi krecila na czole, bo bieglam do ogrodu w koszuli nocnej, ptakow sluchac i po rosie polatac. A lesniczowki-zazdroszcze!
UsuńPiekne zdjecia. I ja lubie rano pospac, ale wstaje wczesnie bo szkoda dnia.
OdpowiedzUsuńMilego weekendu! Pozdrawiam ;-)
Zwalszcza, gdy sie ma ogrod, to wczesne wstawanie ma sens:))
UsuńUsciski:)
Najprzyjemniejsza chwila poranka dla mnie to picie świeżo zaparzonej kawy , ale pod warunkiem że celebruję jej picie i nigdzie się nie spieszę. Kuchnia w moich kolorach , cudna !!!! Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMarysiu, o tak, peiknie jest celebrowac poranki:) Wiem, ze lubisz niebieskosci, bratnia duszo:)
UsuńJa jestem strasznym spiochem, nie znosze wstawac rano i chyba jeszzcze nigdy sie nie wyspalam...ale uwielbiam ten moment rano, kiedy jeszcze jest taka specyficzna cisza i wszystko dopiero budzi sie do zycia:) caluski!!
OdpowiedzUsuńSwiat sie jeszcze nioe rozpedzil, tak to piekny moment...
UsuńBuziaki:)
Lubię słoneczne i rześkie poranki, bo ma wtedy dobre nastawienie do pracy. Zdjęcia cudne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRzeskie, masz racje! Gdy wstaje rano iod razu poraza mnie upal, to nic mi sie nie chce. Chyba nie moglabym mieszkac na poludniu.
UsuńKasiu ja uwielbiam poranki - to tak jakby tworzyło się coś nowego, wstaje nowy dzień, zaczynamy wszystko od nowa. U Ciebie poranek zjawiskowy. Masz piękną kuchnię (było moje ach....) Ciepło pozdrawiam z jesiennych ale ciepłych kaszub :)
OdpowiedzUsuńAguniu, dziekuje za to ach:)
UsuńI pedzilabym na te Twoje jesienne Kaszuby, ech!
Uwielbiam poranki, szczególnie te jesienne, gdzie nad ziemią króluje jeszcze mgła :)
OdpowiedzUsuńJesienne, rzeczywiscie czesto -zjawiskowe!
UsuńTakie widoki nagradzają poranne wstawanie:)))ja jestem wielkim śpiochem niestety:)))a Twoja kuchnia bardzo mi się podoba,też lubię niebieskości:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńReniu , niech zyje niebieski;)))
UsuńWitaj Kasiu!
OdpowiedzUsuńJa z natury uwielbiam wczesne wstawanie. Poranne słońce maluje cudowne obrazy.
U Ciebie poranek jest baśniowy. Kocham w kuchni Twoje niebieskości.
Pozdrawiam serdecznie:)
Lusiu-dziekuje:)
UsuńSwiatlo o poranku, wydobywa piekne detale.
Serdecznosci:)
Spacer po winnicach o poranku... Też bym lubiła, gdybym tam była. A potem kawa z domową szarlotką w takiej kuchni... Jak najbardziej!
OdpowiedzUsuńJes tak, jak piszesz. szarlotka-czesto gosci na naszym stole;) I lubie te moja kuchnie, choc ma tyle niedoskonalosci.
UsuńSciskam:)
Kasiu, ja też uwielbiam takie właśnie poranki. Piękne zdjęcia. A kuchnie masz bajeczną, buźka :)
OdpowiedzUsuńBeatko tak czulam przez skore:))) Buziaki:)
UsuńUwielbiam ten poranny zapach powietrza, widok budzącej się do życia przyrody...tylko rzadko kiedy coś powoduje, że jestem zmuszona wstać tak wcześnie. Bo niestety ale tego bardzo nie lubię:)
OdpowiedzUsuńPrzyznaje, czasem naprawde trudno się zwlec z poscieli. Buziaki;)
UsuńU mnie to samo, codziennie muszę wstać o 6-stej, ale nie mam zwykle czasu na kontemplacje, ponieważ zwykle jestem spóźniona ;-) W weekendy znów zwykle lubię poleżeć w łóżku, odespać tydzień pracy, ale chociaż okno w sypialni sobie otwieram zaraz po przebudzeniu...
UsuńBeautiful pictures! Love the flowers and the blue in the kitchen. :)
OdpowiedzUsuńHave a wonderful week,
Louise
Merci:)) Bisous:)
UsuńNo ja też lubię sobie pospać, nie powiem, że nie. Ale podczas wyjazdów zawsze wcześniej wstaję - nie to, że się wysypiam tylko budzi mnie adrenalina i podniecenie związane z poznawaniem nowych miejsc. Wracam do domu i odsypiam wszystko z nawiązką :). Piękną masz kuchnię!
OdpowiedzUsuńO to chodzi Mo. Podniecenie zwiazane zodkrywaniem nowych miejsc, to jest piekne doznanie. I szkoda czasu na sen. Usciski:)
UsuńPiękne zdjęcia robisz, a to pierwsze z górskim pejzażem po prostu mega!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż
Dzieki za komentarz i obserwowanie:)
Usuń