Rzwczywiście, coś w tym szuszuraniu liśćmi jest magicznego. Też już szuszurałam w tym roku. A robisz coś z jadalnych kasztanów. U nas też już można kupić w marketach. Nawet kupiłam parę sztuk, ale zanim poczytalam, co z nimi można zrobić, to stawrdniały na kamień. Smaczne są ?
Ewuniu, nie robie, ale kupujemy zwykle , takie upieczone z sola, cieple jeszcze, pakowane w tutke papierowa;)) Fajny sposob na ogrzanie rak zima;) Mozna tez kupic taki mus z kasztanow i dodac do miesa, sosu, albo zjesc po prostu. Ja nie przepadam. Troche ,jak slodkie ziemniaki smakuja.
Jadłam kiedyś właśnie takie świerzo upieczone w tutce ,ale nie zachwyciły mnie . We Wrocławiu w parkach rośnie sporo drzew kasztanów jadalnych ,bardzo mi sie podobaja takie zielone jerzyki . Zapisuje sie do klubu lisciowych szuraczy :)) Poszuramy sobie razem ,bedzie nam razniej :)))))
Bardzo lubię szuranie, podobnie jak chrupanie , pobudzają prace mózgu :-) i kasztany jadalne .... mniam, mniam piękna u Ciebie jesień, u mnie dziś pada mocno i zapowiadali deszcz ze śniegiem .. buuuu Buziaki!
Iwonko, jak ja lubie Twoje komentarze, w zyciu nie skojarzylabm szurania z chrupaniem, ale Ty masz racje! Wiesz co, widzialam te prognozy, ale zmienily sie chyba na lepsze!
Szuranie obowiązkowe. Praktykuję od zawsze i szurając ZAWSZE czuję dziecięcą euforię. Jeszcze coś takiego czuję jak depczę po śniegu, po którym jeszcze nikt nie deptał ;))
Tuz nad mym domem..tak pieknie:)) A widzisz mam tak samo, z tym sniegiem, co za radocha! Nie jest chyba z nami tak zle, skoro umiemy sie cieszyc, jak dzieci:)) Sciskam mocno:)
Oj Tak. Od małego uwielbiam szurać. Pamiętam jak przez 8 lat chodziłam do szkoły klonową aleją. Zawsze szurałam jak spadły liście. Teraz też mam ochotę, ale czasami nie wypada :)
Nie wiedziałam, że kasztany jadalne wyglądają jak jeżowce ;-) U nas też jest taka piękna jesień, dzisiaj leje, ale jeszcze się wypogodzi. P.S. Byłam na prowincji w Twoim regionie Francji, właściwie to w Szampanii (Aix-en_Othe) ale klimaty pewnie podobne...
Smiszne sa;) Wlasnie toczy sie wilka debata o podziale terytorialnym Francji i Alzatczycy chyba wygraja. Nie zostana przylaczeni do Szampanii.Caly czas podkresalaj roznice;))
O tak tak tak! Szur-szur-szuranie liśćmi jest i obowiązkowe, i niebywale przyjemne. A najfajniejsze w tym jest to ( przynajmniej w moim przypadku ) , że się z tego nie wyrasta i jest tak samo fajne jak 10 i 20 lat temu...
Piękna ta Twoja jesień podświetlona słońcem, a szuranie w liściach zdecydowanie odpręża i przypomina lata dzieciństwa. A kasztany jadalne jadłam raz, bardzo dawno i bardzo daleko, ale mi smakowały.
Ja tak sobie szuram od czasu do czasu:) A złotych liści na drzewach coraz mniej...
OdpowiedzUsuńU nas tez, zwlaszcza po wczorajszo-dzisiejszej wichurze. A tak bylo jeszcze w niedziele.
UsuńOj ja w tym roku jeszcze nie szurałam! ;)
OdpowiedzUsuńŁadna jesień u Ciebie Kasiu zawitała ale i niebezpieczna bo widzę jakieś grasujące gady i grzyby trujące! ;)
Las pelen dzkich stworzen :)) Zdaje sie, ze juz po pieknej jesieni..Szkoda.
UsuńUsciski sle:)
Jadalnych kasztanów muszę kiedyś spróbować:)
OdpowiedzUsuńWarto:)
UsuńWidzę że jest nas wiele lubiących szuranie liści:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńZalozymy sobie klub szuraczy?;)
UsuńSzuraj Kasia, szuraj co tchu. To kojące jak ambrozja.
OdpowiedzUsuńSzuralam, jak nie przymierzajac dzik, albo raczej locha, w poszukiwaniu zoledzi;)
UsuńJakie jeżyki z tych kasztanów:))
OdpowiedzUsuńNooo:)))
Usuń
OdpowiedzUsuńUwielbiam szuranie w liściach, wszelkie zabawy z opadłymi liśćmi. Nacieszaj się tą piękną jesienią, u mnie już przemija. wszystkie liście mokre. :)
U ns dzisiaj tez..mokro, zimno i wietrznie. Dobrze, ze sie udalo skorzystac z cudownej niedzieli. Buziaki:)
UsuńJuż szu szu szurałam :)
OdpowiedzUsuńA u Ciebie jest gdzie!!:)))
UsuńMuszę zaszuszać Kasiu. Czy to zdecydowanie pomaga na wszystko?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przemarznięta jakaś
Zaszuszanie nie wiem? ;)) Ale szuranie , na wiele rzeczy pomaga;)) A na przemarzniecie herbatka z dzikim bzem:) Przytulam.
UsuńRzwczywiście, coś w tym szuszuraniu liśćmi jest magicznego. Też już szuszurałam w tym roku. A robisz coś z jadalnych kasztanów. U nas też już można kupić w marketach. Nawet kupiłam parę sztuk, ale zanim poczytalam, co z nimi można zrobić, to stawrdniały na kamień. Smaczne są ?
OdpowiedzUsuńEwuniu, nie robie, ale kupujemy zwykle , takie upieczone z sola, cieple jeszcze, pakowane w tutke papierowa;)) Fajny sposob na ogrzanie rak zima;) Mozna tez kupic taki mus z kasztanow i dodac do miesa, sosu, albo zjesc po prostu. Ja nie przepadam. Troche ,jak slodkie ziemniaki smakuja.
UsuńJadłam kiedyś właśnie takie świerzo upieczone w tutce ,ale nie zachwyciły mnie . We Wrocławiu w parkach rośnie sporo drzew kasztanów jadalnych ,bardzo mi sie podobaja takie zielone jerzyki .
UsuńZapisuje sie do klubu lisciowych szuraczy :)) Poszuramy sobie razem ,bedzie nam razniej :)))))
Mario:))) Bardzo mi bedzie milo, w tak doborowym towarzystwie-poszurac;)
UsuńUwielbiam szurać liśćmi :) Tyle, że u nas mokre teraz, bo pada od dwóch dni.
OdpowiedzUsuńFakt, jak mokre, to nie ma uciechy;)
Usuńpodoba mi się taki jesienny spacer. świetnie się go ogląda z Twojej perspektywy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
lena
Dziekuje Lenko:) Serdecznosci:)
UsuńJa tez lubię sobie poszurać i pokopać liście :) Jesień jest cudowna, kiedy jest sucha, słoneczna i kolorowa :)
OdpowiedzUsuńZaraz lece do Ciebie, poogladac Twoja jesien:)))
UsuńBardzo lubię szuranie, podobnie jak chrupanie , pobudzają prace mózgu :-) i kasztany jadalne .... mniam, mniam
OdpowiedzUsuńpiękna u Ciebie jesień, u mnie dziś pada mocno i zapowiadali deszcz ze śniegiem .. buuuu
Buziaki!
Iwonko, jak ja lubie Twoje komentarze, w zyciu nie skojarzylabm szurania z chrupaniem, ale Ty masz racje!
UsuńWiesz co, widzialam te prognozy, ale zmienily sie chyba na lepsze!
Też szuram...obowiązkowo:)
OdpowiedzUsuńSuper:)))Ty masz jeszcze z kim! Moje starszaki nie bardzo chca;)
Usuńkasztany jadalne maja śliczne ubranka:))))...i te fasolki surmii:))))
OdpowiedzUsuńJezyki takie;) Buziaki Beatko:)
UsuńCoś jest rzeczywiście w tym szuraniu :))))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:))) Odpreza;)
UsuńUwielbiam szuranie liśćmi :))) niestety u mnie od wczoraj leje jak z cebra i nici z szurania... :(
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno! :))
Zosiu, licze , ze pogoda sie zmieni, bo chcialam poszurac w Lazienkach...Usciski:)
UsuńAle tam u Ciebie pięknie!
OdpowiedzUsuńSzuranie obowiązkowe. Praktykuję od zawsze i szurając ZAWSZE czuję dziecięcą euforię. Jeszcze coś takiego czuję jak depczę po śniegu, po którym jeszcze nikt nie deptał ;))
Tuz nad mym domem..tak pieknie:)) A widzisz mam tak samo, z tym sniegiem, co za radocha! Nie jest chyba z nami tak zle, skoro umiemy sie cieszyc, jak dzieci:)) Sciskam mocno:)
UsuńSkoro mówisz,że szuranie pomaga na smutki, to muszę zastosować tą terapię:)) pozdrówka
OdpowiedzUsuńKochana, sprobuj! Buziaki:)
UsuńOj Tak. Od małego uwielbiam szurać. Pamiętam jak przez 8 lat chodziłam do szkoły klonową aleją. Zawsze szurałam jak spadły liście. Teraz też mam ochotę, ale czasami nie wypada :)
OdpowiedzUsuńBeatko, to mamy z soba duzo wspolnego. Chodzilam do szkoly przez park, jesienia brodzac lisciach, zima w sniegu;))
UsuńJak to nie wypada!:)))
To szuuuuuuuranie też dobrze mi robi na głowę , a więc idę szurać w stronę lasu. Buziaki.
OdpowiedzUsuń:)) Milego spaceru Marysiu:)
UsuńOh Katarzyna, it's alwys wonderful to be here!
OdpowiedzUsuńI wish you a happy happy time
Elisabeth
Dear Elisabeth,
UsuńI'm so glad, that you are here:)
piękna jesień :) u mnie jak na razie pada a wiatr przewraca doniczki na tarasie :/
OdpowiedzUsuńU nas przestalo wiac, brr, nie lubie:(( Mam nadzieje, ze do Was i do nas wroci ceipla jesien. Zreszta , takie sa prognozy:)
UsuńNie wiedziałam, że kasztany jadalne wyglądają jak jeżowce ;-) U nas też jest taka piękna jesień, dzisiaj leje, ale jeszcze się wypogodzi.
OdpowiedzUsuńP.S. Byłam na prowincji w Twoim regionie Francji, właściwie to w Szampanii (Aix-en_Othe) ale klimaty pewnie podobne...
Smiszne sa;) Wlasnie toczy sie wilka debata o podziale terytorialnym Francji i Alzatczycy chyba wygraja. Nie zostana przylaczeni do Szampanii.Caly czas podkresalaj roznice;))
UsuńVery nice autumn photos !
OdpowiedzUsuńThank you:)
UsuńMasz rację z tym szuraniem:) Piękna jesień na Twoich zdjęciach (wszystko mi się podoba z wyjątkiem jaszczurki:)
OdpowiedzUsuńOj, myslalam Artenko, zes "stworzeniolubna";)
UsuńPiękny spacer! Dzięki :)
OdpowiedzUsuńMilo mi bardzo Aguniu:)
UsuńO tak tak tak! Szur-szur-szuranie liśćmi jest i obowiązkowe, i niebywale przyjemne. A najfajniejsze w tym jest to ( przynajmniej w moim przypadku ) , że się z tego nie wyrasta i jest tak samo fajne jak 10 i 20 lat temu...
OdpowiedzUsuńW moim tez!
UsuńBeautiful autumnal photographs! Love the one on which you can see the village in the distance. So pretty!
OdpowiedzUsuńMadelief x
Madelief,
Usuńthank you, for your kind comment:)))
I w końcu wiem jak wyglądają kasztany jadalne, jak jeże na drzewie ;-)
OdpowiedzUsuńHi, hi:))
UsuńPiękna ta Twoja jesień podświetlona słońcem, a szuranie w liściach zdecydowanie odpręża i przypomina lata dzieciństwa. A kasztany jadalne jadłam raz, bardzo dawno i bardzo daleko, ale mi smakowały.
OdpowiedzUsuń