Kto był w Bretanii, ten wie.
Podstawą kuchni bretońskiej- jest masło. Słone.
Do przystawek :bagietka ze słonym masłem;)
Na pierwsze danie galette bretonne, czyli naleśnik z ciemnej mąki.
A nadzienie, dowolne. Szynka, sery, jajka, flaczki, kiełbaski, szpinak, chulaj dusza;)
Na deser-naleśniki np. te bardzo popularne ze słonym karmelem.
Albo maślane ciasteczka-"quin amman", oczywiście z nutką soli.
Ewentualnie tarta, trudno zgadnąć...jabłkowa.
I do tego cydr. Dużo jabłkowego cydru:)
Dla przełamania słodyczy...
Naleśnik ze słonym karmelem.
Oczywiście, jada się tu sporo ryb, muli, krewetek i innych owoców morza.
Cydr popija się z filiżanek z ceramiki ,
siedząc w jednej z małych "creperii"- naleśnikarni.
A tradycyjne wypieki można nabyć w rozlicznych ciastkarniach.
Oczywiście, zanim sie zasłuży na te wszystkie wspaniałości trzeba się
nachodzić i nazwiedzać.
Quimper, Morlaix, Broceliande, Locronan, to tylko niektóre
z odwiedzonych przez nas miejsc.
Morlaix słynie z wiaduktu, portu i domów ryglowych.
Ma niesamowity urok i atmosferę.
Nie jest tak zatłoczone, jak Quimper.
Do Locronan dotarliśmy późno i straciliśmy dobre światło do zdjęć.
Malutkie, kamienne miasteczko wygłąda, jak teatralna scenografia.
To tu Polański kręcił Tess.
Quimper, oblężone przez Anglików, powitało nas deszczem.
Myślę, że przyjedziemy tu kiedyś jeszcze, bo miasto jest niezwykłe.
A tym razem, po prostu przez nie-przebiegliśmy.
Uciekając przed ludźmi i pogodą.
I nie spróbowaliśmy nawet, najlepszych makaronów:(
Nie tych do sosu pomidorowego, tylko tych słodkich;)
Byłam bardzo zadowolona, że choć przez chwilkę mogłam pobyć, w tym
Królestwie Fajansu:)
Sklep fabryczny, muzeum , fabryczka, wszystko obok siebie.
Odwiedziliśmy wiele kościołów, ze zdumiewającymi dekoracjami.
Bretończycy, mają świętych nie uznanych przez Watykan.
Święty Tugdual, Święty Paterne, czy Święty Samson- to do nich
pielgrzymuja Bretończycy.
I niestety, bretońskie wakacje- za szybko minęly.
Wrócimy tu na pewno...
Jak tam pięknie i smacznie. Te potrawy tak pięknie podane, wszystko bym z chęcią zjadla, no może oprócz muli.
OdpowiedzUsuńNa pewno fantastycznie wypoczeliscie w takim klimacie i otoczeniu pięknych rzeczy, domow, kamienic. I widoków.
Ps. Kasiu i co teraz z tą nasza zabawą począć?
Wypoczelismy, tylko bardzo krotki ten nasz pobyt byl. Stanowczo za krotki. Za mulami tez nie przepadam, ale reszta rodziny, wcina;)
UsuńCudna Bretania, cudne wakacje. Zachwycające są te małe miasteczka ze specyficznym klimatem i nastrojem. Fabryka fajansu jest miejscem, w którym też na pewno bym się nie nudziła :) Kasiu, masz świetne oko do detalu, belka w paszczy smokowatego stwora, czerwony dzbanek przy wejściu, kwiateczek wyrośnięty w w tych figurach rzeźbionych - smaczki oczy cieszące ! ... A na te wszystkie smakołyki ślinka leci :)
OdpowiedzUsuńEwa, zawsze mnie bardzo cieszy, ze ktos zauwaza detale, ktore chce pokazac. dziekuje Ewuniu:)
UsuńCo za urocza okolica! Mozna nia wypiescic wszystkie zmysly, od wzroku po kubki smakowe i nawet deszcz niestraszny w tak pieknych okolicznosciach.
OdpowiedzUsuńMasz racje, deszczem nie przejelismy sie wcale, raczej tlumem ludzi wtym Quipmer. Ale juz Morlaix, choc czesciowo pod parasolem, cudowne:) Dobra ryba, kawa i maslane ciacho wypiescily kubki:) A miasteczko-oczy:)
UsuńPiękna ta Bretania...kamienne domy, piaszczysta plaża, moje ulubione naleśniki, porcelana... wszystko mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńWietrzyku, ime lepiej ja poznajemy, tym wieksza czujemy ochote by tam wrocic. Zamieszkac moze?Dziekuje!
UsuńPięknie, klimatycznie, bardzo mi się wszystko podoba, nie dziwię się że chcesz wrócić.
OdpowiedzUsuńEwa, powietrez inne ,niz tu u nas. I widoki jakies takie ladniejsze:) Buziaki:)
Usuńjak piekne kadry i widoki moze keidyś zawitam w tamte strony
OdpowiedzUsuńAvrea, nie bedziesz rozczarowana!
UsuńPięknie :-)
OdpowiedzUsuńSłony karmel:))) - mniam!! Lubię bardzo.. Od dawna Bretania jest na naszej liście podróżnej, mam nadzieję, ze w końcu zrealizujemy marzenie:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńAnex, trzymam, zeby sie udalo. Cudowna kraina:)
UsuńNie byłam w Bretanii, ale też już wiem:) Cudnie tam jest...
OdpowiedzUsuńKalipso, Wrocko kochan, wiesz ile tam magii:) Nie pokzalam Broceliande, a tam naprawde mozna spotkac Merlina;)
UsuńNa pewno wrócicie tam za rok . Piękna wycieczka i cudne zakątki. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMarysiu, nie wiem, czy za rok, bo to daleko od nas. ale kto wie;)
UsuńPiękne i takie klimatyczne miejsce:)
OdpowiedzUsuńCo kraj to inne smaki:)))bardzo ładne wakacje mieliście:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńBretania kusi mnie niesamowicie...juz od jakiegos czasu , ciagle rozmyslam jak tam sie wybrac, juz myslalam, ze jak bede w portugalii u corki to tam wyskocze, jest nieziemsko malownicza.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjecia sa mistrzowskie, jak pieknie potrafisz pokazac klimaty, smaczki, koloryt tego miejsca...
Grazyna, problemem jest odleglosc. Ale odkrylismy , ze mozna doleciec do Nantes, albo nawet do Morlaix, co ulatwia sprawe. Dziekuje za Twoje mile slowa.
UsuńWspaniałe miejsca odwiedziłaś. Miło popatrzeć choćby na zdjęciach. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńUwielbiam masło, ale niestety w Polsce strasznie podrożało :/ Przeurocze uliczki, chętnie bym się tam wybrała.
OdpowiedzUsuńCzytalam:) A do wyprawy po bretonskich miasteczkach-zachecam;)
UsuńAch... dziekuję za tę miłą wycieczkę, nigdy tam nie byłam :)
OdpowiedzUsuńbuziaki :D
Byłam i piękny czas tam spędziłam :)Najpierw były to okolice Rennes, następnie Fougeres, Le Mont Saint-Michel...
OdpowiedzUsuńPamiętam naleśniki i przywiozłam ze sobą kilka pamiątek. Bretania w Twoich kadrach wydaje się być jeszcze piękniejsza. Miło mi było jeszcze raz tam powrócić.
What a lovely day out you had. The buildings look so old; I bet they are filled with history. I would love to browse through that shop with all the china. What fun that would be. For some reason, blue china is the pretties to me. These are great pictures! So many interesting sites.
OdpowiedzUsuń~Sheri
Jejku ja chcę do Bretani! Te domki są jak z moich marzeń sennych :)) Pozdrawiam ciepło :)!
OdpowiedzUsuń