Na Maderze nie ma się takich dylematów;) Wyspa jest niewielka i często 
ze szczytu widać ocean . Choć czasem jest to ocean chmur.
Myślę , że podczas złych chwil w moim życiu(oby nie nadeszły), będę
wracać do takich wspomnień. Kawa z cynamonem i morze gór...
               Jeśli się kiedyś wybierzecie na Maderę, bardzo Wam polecam wycieczkę na tzw. Balkony.
                                            Balkony to punkt widokowy, a widoki zapierają dech.
                               Idzie się wzdłuż Ribeiro Frio(Zimnego strumienia), lewady, przez piękny las.
                Przypominający momentami Szczeliniec, bo pojawiają się tam  zadziwiające formy skalne.
                                                            A u celu wędrówki-taka sceneria:)
        
                        Podziwialiśmy widoki i  zięby maderskie, które są bardzo ciekawskie i przyjacielskie:)
                                                              W Porto Moniz czekały na nas inne obrazki.
                          Tu w wytworzonych przez lawę zagłębieniach zbiera się oceaniczna woda, tworząc
                                                                               naturalne baseny.
                                                  Lecz styczeń, to nie jest pora roku sprzyjająca kąpielom:)
                                        Za to trzeba oddychać pełną piersią. Toż to prawdziwe SPA:) Gratis.
  
                    A potem jadąc w góry, można się znaleźć w ...niebie) 
                                              Oszałamiające widokowo miejsce, to Półwysep  Św. Wawrzyńca.
                              Mieliśmy szczęście być tu zimą, gdy góry są zielone, a nawet pokryte kwieciem.
                             Ścieżka prowadząca w kierunku końca Półwyspu , prowadzi  przez kilka punktów
                                                             widokowych, które są absolutnie bajkowe!
                           Jeśli zechcecie się tu wybrać, weźcie koniecznie dobre buty! Żadnych sandałów.
                              I butelkę wody. Trasa nie jest bardzo trudna, ale długa, a podejścia strome.
                                                Do Doliny Mniszek, jedzie się nie tylko po kasztanowy likier.
                              Ale przede wszystkim dla krajobrazów. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że nagle
                                                                         znalazłam się w Andach.
  
  
                            A gdy już się nam porządnie zakręciło  w głowie, od tych przepaści,  zjechaliśmy
                              nad ocean. Do wioski,  z której jeszcze niedawno wyprawiano się na wieloryby.
                                                          Na szczęście zaprzestano tego procederu.
                                                   W Canical mieści się obecnie niewielka stoczna.
                                           I najlepsza rybna restauracja na Maderze. Naszym zdaniem.
                                                                    
     
                                    Oczywiście w naszym turystycznym menu, nie mogło zabraknąć jednego
                                         z najwyższych szczytów Madery: Pico de Areiro 1818 m n.p.m.
                          Pogoda znowu nam dopisała i mogliśmy spojrzeć w  każdą stronę świata.
                       Bardzo przepraszam wszystkich, którzy mieli na Maderze zła pogodę. Przeczytałam
                                           kilka wpisów na blogach i wiem, jakiego mieliśmy fuksa:)
                                                         Styczniowa" lampa" przez tydzień;)
                                       Wrócimy na wyspę, na pewno. Nie spróbowaliśmy wszystkich ryb.
                        Nie przeszliśmy drogi wzdłuż najdłuższej lewady.A poza tym chcielibyśmy znowu
                                    spotkać się z tymi życzliwymi, uśmiechniętymi Maderczykami:)
                                                        I jeszcze kilka fotek na pożegnanie z Maderą.
  
  
                                                                                    Ate ja! ;)